Czerwona porzeczka to moja zmora z dzieciństwa i do niedawna tolerowałam ją jedynie w kompocie. W zaszłym roku robiłam z niej galaretkę (przepis-klik) a w tym roku skusiłam się na ciasto. Miałam zrobić zwykłe ucierane ale prawdę mówiąc nie chciało mi się ucierać więc ubiłam ciasto na bazie wody mineralnej Piwniczanka (zastąpiłam nią oranżadę). Ciasto z tego przepisu jest wilgotne i długo świeże. Bałam się, że porzeczki będą kwaśne, dlatego na nie dałam jeszcze grubą warstwę słodkiej bezy. Fajnie to wszystko razem pasowało. I nawet przekonałam się do czerwonych porzeczek:)
*foremka 23*28 cm
Składniki:
na ciasto:
- 3 szklanki mąki
- 1,5 szklanki cukru
- 5 jajek
- szklanka wody gazowanej Piwniczanka
- 1/2 szklanki oleju
- 2 łyżeczki naturalnego ekstraktu z pomarańczy
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1,5 szklanki czerwonej porzeczki
na bezę:
- 4 białka
- szklanka cukru
Porzeczki opłukać i wysypać na ciasto. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180*C i piec około 30 minut.
Białka ubić na sztywno, następnie dosypywać cukier, ubijać aż piana będzie gęsta i gładka. Kiedy ciasto będzie już lekko zapieczone (ale nie pływające na środku) wyłożyć na nie pianę i rozsmarować. Piec w 180*C jeszcze około 15 minut a następnie jeszcze 10 minut w 150*C.
Ciasto jest wilgotne i długo świeże ale lepiej smakuje przechowywane nie w lodówce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz