W moim ogródku pojawiają się jeszcze ostatnie maliny ale niestety to już koniec sezonu. Nie są już tak słodkie jak latem ale w tym wypadku to nie przeszkadza, bo dobrze łączą się ze słodką bezą. Najczęściej bezowe blaty przekładam bitą śmietaną lub kremem z mascarpone ale tym razem postanowiłam na waniliowy krem patissiere. To taki jakby budyń z żółtek. Trochę rzadszy od tradycyjnego ale bardziej kremowy i delikatny. To tego wypieku pasował idealnie.
Składniki:
na bezę:
- 4 białka
- szklanka cukru
- łyżka mąki ziemniaczanej
- łyżka soku z cytryny lub octu
na krem:
- 6 żółtek
- 3 łyżki cukru
- 1/2 szklanki mąki ziemniaczanej
- 2 szklanki mleka
- laska wanilii
dodatkowo:
- szklanka malin (lub innych miękkich owoców)
- listki mięty do dekoracji
Białka ubić na pianę. Kiedy będzie sztywna zacząć dosypywać cukier a na końcu dodać mąkę ziemniaczaną i sok z cytryny. Masa musi być sztywna i się nie rozpływać. Wyłożyć ją na blaszkę wyścieloną papierem do pieczenia i uformować okrągły kształt. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180*C i piec 5 minut, następnie zmniejszyć temperaturę do 130*C i suszyć około 1,5 godziny. Jeśli beza będzie się rumienić to należy zmniejszyć temperaturę o 20*C. Po upieczeniu wystudzić i delikatnie przełożyć na paterę. Przygotować krem: Laskę wanilii wyskrobać i dodać ziarenka do mleka ( a laskę np. do pojemnika z cukrem- będzie miał ładny aromat). Mleko zagotować. Żółtka rozmieszać w rondelku z cukrem i mąką ziemniaczaną i zalać gorącym mlekiem energicznie mieszając. Masę podgrzewać aż zacznie bulgotać. Zdjąć z ognia, przełożyć na miseczkę i wystudzić. Zimny krem wyłożyć na bezę, na wierzchu ułożyć maliny, udekorować miętą.
Uwielbiam taką bezę. U nas w cukierni na dole sprzedają taką samą. Ciężko jest zrobić samą bezę, przynajmniej tak słyszałam ale spróbuje podejść do tego przepisu :) wyzwanie na weekend rzucone :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam bezy! A Twoja wygląda naprawdę świetnie :)
OdpowiedzUsuń