mini ptysie z malinowym nadzieniem


Profiterole czyli mini, ptysie to nic innego jak małe słodkie kuleczki z parzonego ciasta nadziane słodkim kremem. Ostatnio robiłam czekoladowe (przepis klik) a dziś skusiłam się na wersję ciut mniej słodką i bardziej wyrazistą w smaku. A to przez to, że w moje ręce trafiło malinowe nadzienie cukiernicze Lauretta. Na co dzień nie używałam nigdy takich produktów ale skusiłam się, żeby spróbować, bo zauważyłam, ze jest zrobione z prawdziwych malin. W pierwszej kolejności pomyślałam o pączkach tym nadzianych  ale nie bardzo miałam czas na ich smażenie. Nadzienie zapakowane jest w worek, do którego dołączone są końcówki jak do rękawa cukierniczego więc postanowiłam coś nim nadziać i padło na pyśki. Połączyłam w nich rześkość malin i delikatność budyniowego kremu. Wyszło jak dla mnie wspaniale. Nic dodać, nic ująć.


Składniki na około 25 sztuk:
na ciasto:


  • 4 jajka
  • 100 g masła
  • 1 szklanka mąki
  • 1 szklanka wody
 na krem budyniowy:
  • 500 ml mleka
  • 40 g mąki ziemniaczanej 
  • 20 g mąki pszennej 
  • żółtko
  • 40 g cukru
  • 100 g masła
dodatkowo:
  • 250 g nadzienia malinowego Lauretta
  • cukier puder do posypania

 
Ciasto: wodę z masłem zagotować, wsypać mąkę przesianą przez sitko i mieszając zaparzać na małym ogniu aż całość mocno zgęstnieje i zaczną się pojawiać pęcherze powietrza. Uważać, żeby nie przypalić. Przełożyć do miski i wystudzić. Wystudzoną masę miksować dodając po jednym jajku (ważne, żeby nie wszystkie na raz, bo wtedy w cieście będą grudki).  Gotowe ciasto nabierać łyżką i nakładać na blaszkę wyścieloną papierem porcje wielkości śliwki. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 200*C i piec około 15 minut, następnie uchylić lekko drzwiczki piekarnika i dosuszać ptysie jeszcze przez kwadrans w 130*C . Wystudzić. 

Krem: mąki wymieszać z cukrem, żółtkiem i połową mleka. Resztę mleka zagotować z masłem, wlać rozrobione mąki i ugotować, przestudzić. Przełożyć do rękawa cukierniczego z końcówką do nadziewania. 

Ptysie nadziewać do połowy budyniem a jako drugą połowę wstrzykiwać nadzienie malinowe. Przed podaniem posypać cukrem pudrem. Przechowywać na paterze bez klosza, żeby nie zmiękły. 

2 komentarze:

  1. Ale skubnęłabym takiego ptysia! Budyniowo-malinowe nadzienie - poezja:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś czuję że jutro go upiekę.

    OdpowiedzUsuń