Witajcie kochani:)
Ponieważ wiele osób było zainteresowanych Wielką Księgą ciast Siostry Anastazji, na Wasze życzenie postaram się Wam ją przybliżyć. Nie będzie to jednak prawdziwa recenzja, bo pismak ze mnie kiepski, a moje spostrzeżenia i uwagi po jej przeczytaniu. Bo tak naprawdę chcę napisać nie o ksiązce samej w sobie, ale o przepisach w niej zawartych.
Pierwszy raz z przepisami Siostry Anastazji zetknęłam się kilka lat temu, kiedy to koleżanka zaprosiła mnie na wspólne świąteczne pieczenie. Upiekłyśmy wtedy 6 jej ciast w dwa popołudnia, co było nie lada wyzwaniem zważywszy na ilość warstw w tych ciastach. Poźniej kupiłam książkę "100 nowych ciast". Zafascynowały mnie niektóre przepisy, a niektóre nawet przeraziły. Jednak w miarę moich postepów, zaczęłam rozkochiwać się w przepisach Siostry. I dlatego kiedy wziełam do ręki Wielką Księgę, spodziewałam się wielkiego "ŁAŁ!!!", myślałam, że utonę w lekturze i nie będę się mogła zdecydować co upiec najpierw. I tu się trochę rozczarowałam. Książka zawiera ponad 400 przepisów, ale Siostra Anastazja w większości bazuje na biszkopcie, masie z jabłek i galaretki, masie budyniowej, kremówce z galaretką w różnych kolorach i owocach z puszki. I w zasadzie te składniki przeplatają się w większości ciast tylko zmieniając kolor i kolejność przekładania. Takie trochę masło maślane. A propos masła, Siostra Anastazja używa go bardzo dużo, w jednym torciku pojawiło się go nawet 700g! Gratka dla wielbicieli kremów maślanych, ja zawsze przerabiam przepis i daję więcej budyniu a mniej masła. To co trzeba powiedzieć jeszcze o tych przepisach, to będzie to, że są bardzo pracochłonne (oczywiście w książce znajdziemy kilka szybkich i prostych) i nie są tanie. Niektóre ciasta mają po 7-8 warstw, wymagają upieczenia kilku placków i zrobienia kilku mas. Co wcale nie oznacza, że są trudne, bo wszystko jest dokładnie opisane i okraszone pięknymi zdjęciami.
Nie chcę, żeby ta notka została odebrana jako krytyka, bo broń Boże nią nie jest. Jestem fanką ciast Siostry Anastazji, mimo pomieszania smaków zawsze zachwycają moich gości, nie tylko smakiem ale i wyglądem. Dlatego polecam kupić książkę, ale tylko tym, którzy kochają piec i mają na to dużo czasu i dużo cierpliwości. Zawiera ona wszystkie przepisy na ciasta i ciastka ze wszystkich dotychczasowych książek. Ja już mam upatrzone kilka przepisów do zrobienia, czekam tylko na więcej czasu, bo swoje trzeba odstać przy piecu. Książka będzie świetnym prezentem, wiem to z doświadczenia, bardzo się z niej ucieszyłam.
Nie jest to spis sponsorowany, zachęcam do kupna, bo uważam, że warto. Z czystej uprzejmości mogę podpowiedzieć, że na allegro kupicie ją za 46 zł (z przesyłką), w księgarni kosztuje ona 59 zł.
Jeśli chcecie zobaczyć kilka ciast Siostry Anastazji w moim wykonaniu, zapraszam tutaj : klik
wkrótce pojawi się ich więcej. Wcale nie są tak trudne, na jakie wyglądają.
W razie pytań, jestem do Waszej dyspozycji
to prawda, ciasta nie są trudne, są po prostu czasochłonne, mnie natomiast przeraża ilość żółtek i surowych jajek w niektórych jej kremach :/
OdpowiedzUsuńROBIŁAM KIEDYŚ RODZYNKOWCA,NIE JEST TAKI PRACOCHŁONNY,ALE JUŻ "SŁODKA TEŚCIOWA"TAK.TEŻ ZAWSZE MODYFIKUJĘ PRZEPISY,BO NIE PRZEPADAM ZA KREMEM MAŚLANYM
OdpowiedzUsuńMam 2 ksiązki pierwsze ale skusiłaś mnie ta książką musze sobie ja zamówić :)
OdpowiedzUsuńteż mnie odstrasza ilość jaj w niektórych przepisach i dodam, że 3 razy robiłam murzynka i mi nigdy nie wyszedł
OdpowiedzUsuńciekawe dlaczego nikt nie wspomina o przesładzaniu ciast. ciasta siostry maja fajny wygląd i dobrze smakuja ale po przerobieniu.Wypieki z taką ilością cukru są nie jadalne,ohydnie młdłe wręcz nie jadalne,ilość tłuszczu stanowczo trzeba zmienić,wiele ciast można upiec inaczej.
OdpowiedzUsuń