Pischinger to światowej sławy deser pochodzący z XIX-to wiecznej Austrii. U nas nie jest traktowany wykwintnie a wręcz odwrotnie: w czasach kryzysu popularnie nazywany andrut był namiastką cukierniczych cudów. Chyba nie ma domu, w którym nie robiło by się andruta a ile gospodyń tyle przepisów. Ja podaję dziś przepis, z którego zawsze korzystała moja mama i właśnie taki pischinger to moje wspomnienie z dzieciństwa.
Składniki:
- 5 kwadratowych wafli
- 250 g masła
- 4 łyżki kakao
- 1/2 szklanki mleka
- 1,5 szklanki mleka w proszku
- 2 łyżki drobno posiekanych orzechów włoskich
- 1 szklanka cukru
- 2 łyżki kokosu
Masło i mleko zagotować. Dodać kakao i cukier, wymieszać żeby nie było grudek. Dodać orzechy i mleko w proszku, dokładnie rozmieszać. Przestudzić i przekładać wafle cienką warstwą masy kakaowej. Ostatnią wierzchnią warstwę posypać kokosem. Całość owinąć folią spożywczą i obciążyć deseczką. Wstawić do lodówki.
Klasyka zawsze na pierwszym miejscu, pycha!
OdpowiedzUsuńuwielbiamy wafle, a te wyglądają przepysznie na pewno w najbliższych dniach wypróbujemy ten przepis :)
OdpowiedzUsuńuwielbiamy wafle, a te wyglądają przepysznie na pewno w najbliższych dniach wypróbujemy ten przepis :)
OdpowiedzUsuńWyglądają cudownie :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę wypróbować przepis :)
Wygląda bardzo smacznie Pozdrawiamy :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam. Choć w mojej klasycznej wersji nie było orzechów. Chętnie spróbuję takiego połączenia.
OdpowiedzUsuńWygląda smakowicie!
OdpowiedzUsuńDziś na pewno będzie na deser dzięki!